sobota, 13 sierpnia 2011

nie TAKA znowu bajka

Nie tak dawno, dawno temu- a wręcz chyba w teraźniejszości- żyła sobie dziewczynka w czerwonym kapturze. Dostała questa od matuli żeby zanieść babci koszyk z jedzeniem- ale po kryjomu, bo wewnątrz znajdowały się produkty, które matka dziewczynki zrobiła i wyhodowała sama. Ser biały- twarożek z mleka mućki co za domem trawę skubie/ kilka truskawek/ ze trzy morelki/ dżem z wiśni/ nalewka z jagód i Pesto z własnej Bazyli a także makaron swojej roboty. Wszystko to było bez podatku. Nigdzie nie zarejestrowane- nieopodatkowane czyli nielegalne. Matka napomniała córkę aby w miarę możliwości starała się iść tak, aby nikt jej nie zauważył i tym samym nie zaczepił. Nie spytał co ma w koszyku i żeby nie wdawała się w rozmowę z nieznajomymi. Obiecała to wszystko dziewczynka i ruszyła w las- na drugim jego końcu mieszkała babcia. Szła dziewczynka w czerwonym kapturze, szła i szła. Krokiem szpiega z krainy deszczowców- chowając się za każde mijane drzewo większe od niej- bo głupia nie była.
Nagle zza drzewa (skubany, znał te same sztuczki co ona!) wyskoczył wilk i zapytał: -Co tam niesiesz w koszyczku, dziewczynko?
W odpowiedzi usłyszał, że brudne ubrania niesie do babci, żeby wyprać bo pralka w domu się zepsuła a babcia swojej nie używa.
Wilk ciągle zerkał na koszyczek i dopytywał się o niego. Dziewczynka w czerwonym kapturze wykrzyknęła, że się spieszy i musi już iść. I szybko odbiegła od natręta parę metrów. Przeszła w ten sam sposób co na początku drogi las i znalazła się przed domkiem babci. Zapukała i weszła.
Babcia ledwo wystawał spod kołdry.
-Co tam masz w koszyczku?- zapytała.
-A skąd wiesz, że mam koszyczek? - przecież nie dowidzisz.-zapytał Kapturek.
-Ach, usłyszałam jak machałaś nim wchodząc tu. Słyszałam wiklinę skrzypiącą w twoich rękach.
-Ale ty nie dosłyszysz, babciu. A koszyczek jest plastikowy i nie wydobywa z siebie żadnych dźwięków, wiesz.- powiedziała zdziwiona dziewczynka.
Na to babcia wyskoczyła z łóżka i okazało się, że to wilk przebrany za babcię.
-Ha! Jestem ze skarbówki, urzędu patentów i urzędu miejskiego. Komórki do spraw ścigania renegatów państwowych ! oddawaj koszyczek, wiem że masz w nim nielegalne produkty i płody rolne niezarejestrowane!- i skoczył wilk do gardła dziewczynce, która zdążyła cofnąć się o krok w kierunku drzwi.
W drzwiach stanął myśliwy, który przechodził obok i usłyszał jak wilk mówił kim jest. Ponieważ urząd nie cofnie się przed niczym- nawet wyszkoli wilka żeby mówił językiem człowieka i go zatrudni- myśliwy zareagował. Strzelił do wilka z dwururki i podbiegł do dziewczynki sprawdzić czy nic jej nie jest.
-Wszystko w porządku ze mną. Tylko nie wiem gdzie jest babcia. Bo myślałam, że on jest moją babcią. Zaczęli przeszukiwać chatkę. Okazało się, że babcia była w piwnicy przykuta do krzesła i stołu i wypełniała zaległe pity, które wilk jej kazał.
         Myśliwy poślubił dziewczynkę- mimo, że niepełnoletnia/ sąd zgodził się bo uratował jej życie. I tym samym pół roku później mateczka dziewczynki w czerwonej spódniczce i sweterku (bądź w czerwonych szpileczkach) stała się najmłodszą babcią w Europie Wschodniej.
Koniec bajki.

1 komentarz: