trzydziesty września dwa tysiące jedenaście
wtorek, 30 sierpnia 2011
czwartek, 18 sierpnia 2011
o KOPCIUSZKU z http://bajkidladzieci.net/kopciuszek.php
tekst ze strony http://bajkidladzieci.net/kopciuszek.php o KOPCIUSZKU
plus OBRAZOWANIE
kopciuszek
JAN BRZECHWA
plus OBRAZOWANIE
kopciuszek
JAN BRZECHWA
Sąsiadka: To ja pukam, kochanie, Jestem waszą sąsiadką, Lecz bywam tu bardzo rzadko, Więc nie widziałaś mnie jeszcze. Słuchaj, dziecko, pokrótce się streszczę: Jestem stara, lecz byłam młoda, I młodości mi twojej szkoda. Nie masz matki, masz złą Macochę, O tym wszystkim słyszałam trochę. Chcę spełnić marzenia twoje, Pożyczę ci moje stroje, Złoty pierścień i złoty szal, Pantofelki ze złotego atłasu... Pojedziesz do Króla na bal. Spiesz się, dziecko, i nie trać czasu. Masz tu jeszcze mydełko pachnące, Kto się umyje nim - jaśniejszy jest niż słońce. Spiesz się, dziecko, będziesz czysta i gładka, Nie zostanie śladu z Kopciuszka. Kopciuszek: Chyba śnię... Pani nie jest sąsiadka, Pani pewno jest dobra wróżka? Sąsiadka: Wróżka musi być młoda, jeśli w ogóle wróżka bywa. A ja jestem stara i siwa. Zmyj szybko popiół i sadze I rób wszystko tak, jak ci radzę. Zasznuruję ci teraz staniczek... Nie zapomnij też wziąć rękawiczek. Kopciuszek: Ach, jak pięknie, jak pięknie, mój Boże! Sąsiadka: Jeszcze pierścień na palec ci włożę, Włosy upnę... poprawię sukienkę... Kopciuszek: To sen chyba... Sąsiadka: A szal weź na rękę. Chodź... Pojedziesz moją karocą, Lecz pamiętaj: wróć przed północą, Ten warunek musisz spełnić dokładnie, Bo inaczej wszystko przepadnie, Wszystko pryśnie, a zostanie niewiele: Brudne łachy i groch w popiele, Więc powtarzam... Kopciuszek: Ach, nie ma po co! Wiem, że wrócić mam przed północą. Dzięki... dzięki... Jestem taka szczęśliwa... Sąsiadka: A pamiętaj, że wróżek nie bywa. Idź już, dziecko, karoca czeka. Ja popatrzę tylko z daleka. Ochmistrz: Jego Królewska Mość Nadchodzi wraz z Królewiczem, Każdy przybyły gość Ma przejść przed ich obliczem. Każda z młodych dziewoi Ma skłonić się, jak przystoi. Do której Królewicz wyciągnie dłoń, Niech ta dziewoja się zbliży doń I niechaj w krótkim słowie O sobie mu opowie. Proszę więc wszystkie damy Iść za mną... Zaczynamy... Haneczka: Spójrz mamo... Wchodzi po schodach Jakaś Księżniczka młoda... Głos męski: Kto to? Co za uroda! Jakie ma ręce, szyję... Głos kobiecy: Blask jaki od niej bije! Głos męski: Księżniczka czy królewna? Głos kobiecy: Królewna! Jestem pewna! Kasieńka: Mamo... Macocha: No co, Kasieńko? Kasieńka: Jak ona stąpa miękko. Jak lekko... Daję słowo... Głos męski: Ciszej, Bo nic nie słyszę! Głos kobiecy: Królewicz skinął głową... Głos męski: Królewicz się uśmiechnął... Głos kobiecy: Królewicz patrzy wkoło... Głos męski: Królewicz zmarszczył czoło... Głos kobiecy: Ciszej, Bo nic nie słyszę! Głos męski: Ochmistrz damy przedstawia, Imię każdej wymawia... Ochmistrz: Panna Adela ze Srebrnego Strumyka, Szlachcianka Fryderyka, Panna Anna, córka Złotnika, Panna Jola spod Mądralina, Córka wdowy, panna Katarzyna, Hrabianka Klementyna, Panna Alina, córka Dworzanina, Kasztelanka Helena, Księżniczka Telimena, Dwie panny Doroty: Jedna - córka Starosty, druga - Dowódcy Floty. A to... panna nieznana w mieście, Która w skromności niewieściej Nie zdradza i nie wymienia Imienia ni pochodzenia. Głos I: Jaka piękna! Głos II: Przyjrzyjcie się jej włosom i oczom! Głos III: Panowie, tak nie można! Głos IV: Niech panie się nie tłoczą! Przed tronem zrobił się zator, Więc głos teraz ponownie zabierze Narrator. Powiem wam, moi drodzy, do uszka, Że w pannie bezimiennej poznałem Kopciuszka. A królewicz się nagle zapłonił, Z tronu powstał i dwornie się skłonił, I wyciągnął do niej ręce swe obie Prosząc, by mu coś więcej powiedziała o sobie. Dziewczyna dumnie wzniosła czoło blade I zamiast mówić, taką zaśpiewała balladę: Ballada Kopciuszka: Jechał Królewicz królewską drogą, Spotkał na drodze pannę ubogą, Był miesiąc maj, Szumiał gaj... Miała we włosach kwiatek niebieski, "Czy mnie poznajesz? Jam syn królewski." Był miesiąc maj, Szumiał gaj... "A jam sierota z biednego domu, Taka się przecież nie zda nikomu." Był miesiąc maj, Szumiał gaj... Rzecze Królewicz: "Piękne masz liczko, Ale nie przyszłaś na świat księżniczką." Był miesiąc maj, Szumiał gaj... "Więc cię za żonę pojąć nie mogę" - I każde w inną ruszyło drogę. Był miesiąc maj, Szumiał gaj... Królewicz: To nieprawda! Ballada kłamie! Pozwól, że podam ci ramię. Choćbyś była sierotą biedną, Z tobą tańczyć chcę, z tobą jedną! Głos męski: Królewicz tańczy... To wprost nie do wiary... Nie ma chyba wdzięczniejszej pary! Głos kobiecy: Wszyscy tańczyć przestali, Oni dwoje zostali na sali. Królewicz: Jesteś piękna, i lekka, i zwiewna Jak z bajki wyśniona Królewna... Kopciuszek: Królewiczu, to tylko złudzenie... Królewicz: Nie złudzenie, lecz olśnienie! Już uczuć mych nie odmienię, Za twe serce dziewczęce Wszystko dam i poświęcę, Ciebie mieć pragnę za żonę, Na twe skronie włożę koronę. Kopciuszek: Królewiczu, to szczęście i zaszczyt, Każda panna się na to połaszczy. Ale ja muszę wracać do miasta, Bo już północ bije... Dwunasta! Nie mam chwili do stracenia. Królewiczu, do widzenia, Wypuść mą dłoń ze swej dłoni... Królewicz: Nie uciekaj! Zaczekaj! Dworzanie! Zatrzymajcie ją! A kto ją dogoni, Złoty pierścień ode mnie dostanie! Głos I: Prędzej... Prędzej...! Głos II: Rozsuńcie się, panie! Głos III: Lećmy tędy... Głos IV: Już zbiega po chodach... Głos V: Znikła... Głos VI: Nie ma jej... Głos VII: A to szkoda... Ochmistrz: Pantofelek zgubiła na schodach! Głos I: Pantofelek... Głos II: Zgubiła... Głos III: Zgubiła... Ochmistrz: To sprawa nader zawiła, Bo Królewicz w rozpaczy się miota. Głos I: Pantofelek... Głos II: Pantofelek ze złota... Głos: Posłuchajmy, co herold obwieszcza! Herold: Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan Król Jegomość kieruje orędzie: "Straż Królewska poszukiwać ma wszędzie, A gdy znajdzie się właścicielka Złotego pantofelka, W otoczeniu dam i rycerzy Do pałacu ją sprowadzić należy." Gdy ta wieść się rozeszła po mieście, Panien chyba ze dwieście Czekało, proszę mi wierzyć, By złoty pantofelek przymierzyć. A królewscy strażnicy Chodzili od ulicy do ulicy, Chodzili od domu do domu I nic nie mówiąc nikomu Szukali, gdzie ta nóżka niewielka, Która do złotego pasuje pantofelka. Przyszli wreszcie do mieszkania Macochy. A córeczki w jedwabne pończochy Stopy swoje przystroiły I w złoty pantofelek pchają z całej siły. Lecz na nic to się nie zdało, Bo wybranka Królewicza miała stopkę bardzo małą. Strażnicy ruszają dalej, Przy kuchni się zatrzymali, A Macocha się złości, Aż jej oczy migocą, Nie chce przepuścić gości. Macocha: Wchodzić tam nie ma po co. Jest tam domowa służka, Nosi miano Kopciuszka. Strażnik: Czy to służka, czy szlachcianka bez skazy, My spełniamy królewskie rozkazy. Musimy wejść i do służki, Pantofelek przymierzyć do nóżki. Pokaż, miła panienko, Czy masz stopkę maleńką. Kopciuszek: Jam, panowie, sierota, Gdzie do mnie pantofelek ze złota? Strażnik: Nie możemy ci, panienko, wierzyć, Musimy pantofelek przymierzyć... A to ci niespodzianka! Więc to ty jesteś królewska wybranka! Pantofelek leży, jak ulał! Pójdziesz z nami, panienko, do Króla! Haneczka: Mamo, ja się chyba zabiję! Kasieńka: Mamo, ja tego nie przeżyję! Macocha: Świat się kończy, daję słowo, Nasz Kopciuszek zostanie Królową! Ochmistrz: Jego Królewska Mość Wszem i wobec obwieszcza, Tym z bliska i tym z daleka... Królewicz: Niech Pan Ochmistrz się streszcza, Bo ślubny orszak już czeka. Ochmistrz: Dobrze, powiem więc krótko: Nadszedł kres wszystkim smutkom, Jesteśmy uszczęśliwieni, Że nasz Królewicz się żeni! Król nasz wyprawia wesele huczne, A was wszystkich zaprasza na ucztę! Głos I: Młoda para niech żyje! Głos II: Niech żyje! Haneczka: Mamo, ja się chyba zabiję... Macocha: Świat się kończy, daję słowo... Nasz Kopciuszek zostanie Królową! Kopciuszek: Pobłogosław mnie, pani matko, Bo za chwilę już będę mężatką. Nie gniewajcie się na mnie, siostrzyczki, Podaruję wam złote trzewiczki I z obu was uczynię Królewskie ochmistrzynie. Królewicz: Spiesz się, spiesz, mój kwiatuszku, Nie ma czasu, niestety, Trzeba zamknąć drzwi od karety I w ten sposób zakończyć bajkę o Kopciuszku. |
sobota, 13 sierpnia 2011
nie TAKA znowu bajka
Nie tak dawno, dawno temu- a wręcz chyba w teraźniejszości- żyła sobie dziewczynka w czerwonym kapturze. Dostała questa od matuli żeby zanieść babci koszyk z jedzeniem- ale po kryjomu, bo wewnątrz znajdowały się produkty, które matka dziewczynki zrobiła i wyhodowała sama. Ser biały- twarożek z mleka mućki co za domem trawę skubie/ kilka truskawek/ ze trzy morelki/ dżem z wiśni/ nalewka z jagód i Pesto z własnej Bazyli a także makaron swojej roboty. Wszystko to było bez podatku. Nigdzie nie zarejestrowane- nieopodatkowane czyli nielegalne. Matka napomniała córkę aby w miarę możliwości starała się iść tak, aby nikt jej nie zauważył i tym samym nie zaczepił. Nie spytał co ma w koszyku i żeby nie wdawała się w rozmowę z nieznajomymi. Obiecała to wszystko dziewczynka i ruszyła w las- na drugim jego końcu mieszkała babcia. Szła dziewczynka w czerwonym kapturze, szła i szła. Krokiem szpiega z krainy deszczowców- chowając się za każde mijane drzewo większe od niej- bo głupia nie była.
Nagle zza drzewa (skubany, znał te same sztuczki co ona!) wyskoczył wilk i zapytał: -Co tam niesiesz w koszyczku, dziewczynko?
W odpowiedzi usłyszał, że brudne ubrania niesie do babci, żeby wyprać bo pralka w domu się zepsuła a babcia swojej nie używa.
Wilk ciągle zerkał na koszyczek i dopytywał się o niego. Dziewczynka w czerwonym kapturze wykrzyknęła, że się spieszy i musi już iść. I szybko odbiegła od natręta parę metrów. Przeszła w ten sam sposób co na początku drogi las i znalazła się przed domkiem babci. Zapukała i weszła.
Babcia ledwo wystawał spod kołdry.
-Co tam masz w koszyczku?- zapytała.
-A skąd wiesz, że mam koszyczek? - przecież nie dowidzisz.-zapytał Kapturek.
-Ach, usłyszałam jak machałaś nim wchodząc tu. Słyszałam wiklinę skrzypiącą w twoich rękach.
-Ale ty nie dosłyszysz, babciu. A koszyczek jest plastikowy i nie wydobywa z siebie żadnych dźwięków, wiesz.- powiedziała zdziwiona dziewczynka.
Na to babcia wyskoczyła z łóżka i okazało się, że to wilk przebrany za babcię.
-Ha! Jestem ze skarbówki, urzędu patentów i urzędu miejskiego. Komórki do spraw ścigania renegatów państwowych ! oddawaj koszyczek, wiem że masz w nim nielegalne produkty i płody rolne niezarejestrowane!- i skoczył wilk do gardła dziewczynce, która zdążyła cofnąć się o krok w kierunku drzwi.
W drzwiach stanął myśliwy, który przechodził obok i usłyszał jak wilk mówił kim jest. Ponieważ urząd nie cofnie się przed niczym- nawet wyszkoli wilka żeby mówił językiem człowieka i go zatrudni- myśliwy zareagował. Strzelił do wilka z dwururki i podbiegł do dziewczynki sprawdzić czy nic jej nie jest.
-Wszystko w porządku ze mną. Tylko nie wiem gdzie jest babcia. Bo myślałam, że on jest moją babcią. Zaczęli przeszukiwać chatkę. Okazało się, że babcia była w piwnicy przykuta do krzesła i stołu i wypełniała zaległe pity, które wilk jej kazał.
Myśliwy poślubił dziewczynkę- mimo, że niepełnoletnia/ sąd zgodził się bo uratował jej życie. I tym samym pół roku później mateczka dziewczynki w czerwonej spódniczce i sweterku (bądź w czerwonych szpileczkach) stała się najmłodszą babcią w Europie Wschodniej.
środa, 10 sierpnia 2011
żółw
ŻÓŁW
Najgłupszy nawet MUŁ wie,
Jak powolne są ŻÓŁWIE.
Jak powolne są ŻÓŁWIE.
Żeby żółwiowi dopiec,
Szydził zeń pewien chłopiec:
- Pan chodZi wprost pokracznie.
Niech się pan wprawiać zacznie!
DopRawdy, jak to można?
Istota czworonożna,
A ledWie się telepie!
JuŻ ŚLIMAK chOdzi lepiej!
Szydził zeń pewien chłopiec:
- Pan chodZi wprost pokracznie.
Niech się pan wprawiać zacznie!
DopRawdy, jak to można?
Istota czworonożna,
A ledWie się telepie!
JuŻ ŚLIMAK chOdzi lepiej!
Żółw żachnął się w skorupie:
- Też mi gadanie głupie!
- Też mi gadanie głupie!
Gdyby ci ktoś dla hecy
Władował dom na plecy,
Czy rÓwnież w tym wypadku
Chodziłbyś szybko bratku?
To rzekłszy łypnął okiem
I odszedł żółwim krokiem.
Władował dom na plecy,
Czy rÓwnież w tym wypadku
Chodziłbyś szybko bratku?
To rzekłszy łypnął okiem
I odszedł żółwim krokiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)