- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam? - List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła! - Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie! - Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię! - Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci! - Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci! - Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo. - No słowo daję! I pamiętam szczegółowo: List był do wujka Leona, A skrzynka była czerwona, A koperta.. no taka... tego... Nic takiego nadzwyczajnego, A na kopercie nazwisko I Łódź, i ta ulica z numerem, I pamiętam wszystko: Ze znaczek był z Belwederem, A jak wrzucałem ten list do skrzynki, To przechodził tatuś Halinki, I jeden oficer tez wrzucał, Wysoki - wysoki, Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał. I jechała taksówka... i powóz... I krowę prowadzili... i trąbił autobus, I szły jakieś trzy dziewczynki, Jak wrzucałem ten list do skrzynki... Ciocia głową pokiwała, Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia: - Oj Grzesiu, Grzesiu! Przecież ja ci wcale nie dałam Żadnego listu do wrzucenia!... |
niedziela, 22 lipca 2012
TUWIMA o Grzesiu kłamczuchu i jego cioci
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz